Szczegolnej wagi wyroznienia dla polonijnych dzialaczy, bo nadane przez tragicznie zmarlego w katastrofie samolotowej pod Smolenskiem, szefa PKOL, Piotra Nurowskiego.
23 marca 2010, na wniosek Kapituly ds Odznaczen, śp. Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Piotr Nurowski, ktory zginal w katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smolenskim, przyznal 6-ciu dzialaczom polonijnym w Australii, medale za Zaslugi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego.
I tak wyroznieni zostali:
Brazowymi medalami Ryszard Dzierzba, Andrzej Kazmierczak, Stanislaw Tremtiaczy
Srebrnym Medalem Marek Weiss
Zlotymi medalami Mieczyslaw Wykrota i Marek Zmuda
W liscie skierowanym do Olimpol, Prezes Piotr Nurowski dziekujac za dotychczasowa dzialalnosc, zyczyl rowniez wielu kolejnych osiagniec na polu wspolpracy z Polskim Komitetem Olimpijskim.
Wszystkim odznaczonym składamy serdeczne gratulacje, a szczególnie naszemu radiowemu koledze, prezesowi Olimpolu Markowi Żmudzie! _________________________________________________
Zapraszamy na audycję wspólną z soboty 29 maja
którą prowadzili Jaga Nasielska i Ryszard Techmański
W programie:
1. Urywki z żałobnej mszy Św., która odbyła się w Archikatedrze warszawskiej - sprawozdanie nadesłał red. Dariusz Wernicki (Ela Celejewska)
2. Eksperci od nawigacji satelitarnej - To był zamach
3. Wywiad z konsul Dominiką Mosek o wyborach prezydenckich w Australii
(rozmawia Beata Rumianek)
4. Historia powstania piosenki "Zbuntowany Anioł" Asi Łunarzewskiej
z okazji 29 rocznicy śmierci K.Klenczona (E.Celejewska)
5. Wiadomości ze świata - Beata Rumianek
6. Wiadomości sportowe - Marek Żmuda
Obecni w studio: Jaga Nasielska i Ryszard Techmański
___________________________________________
Podała (między innymi) witryna internetowa Niezależna.Pl
EKSPERCI OD NAWIGACJI SATELITARNEJ: TO BYŁ ZAMACH
Marek Strassenburg Kleciak i Hans Dodel dla Niezależna.pl , 20-05-2010 11:34
Informacja, że Tu-154 podchodził do lądowania prawie do końca na autopilocie, w 100 proc. potwierdza tezę, że załogę wprowadzono w błąd przy użyciu tzw. meaconingu - twierdzą Marek Strassenburg Kleciak, specjalista ds. systemów trójwymiarowej nawigacji, i Hans Dodel, ekspert od systemów nawigacji i wojny elektronicznej, autor książki „Satellitennavigation”.
Z raportu rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego wynika (zauważyła to telewizja TVN24), że samolot prezydencki podchodził do lądowania na autopilocie, który sterował zarówno wysokością, ciągiem, jak i kursem rządowej maszyny. Wyłączenie autopilota nastąpiło 5,4 sekundy przed uderzeniem w pierwszą przeszkodę.
To bardzo ważna informacja. Autopilot jest urządzeniem do automatycznego sterowania samolotem, pobierającym do tego celu dane z GPS i innych wskazań przyrządów pokładowych. Dodajmy, że wyłącza się go jednym ruchem ręki, a więc w ciągu sekundy można – jeśli jest taka potrzeba – przejść na sterowanie „ręczne”.
Ostatni etap przed lądowaniem na autopilocie to przelot przez kolejne, blisko obok siebie leżące tzw. waypoints: 10 km przed pasem / wysokość 500 m, 8 km / 400 m, 6 km / 300 m, 4 km / 200 m, 2 km / 100 m - ten ostatni punkt to tzw punkt decyzji i wysokość decyzyjna: jesli pilot nie widzi tutaj pasu startowego, to MUSI zrezygnować z lądowania i polecieć na inne lotnisko. Tymczasem załoga polskiego samolotu (w tak trudnych warunkach pogodowych) wyłączyła pilota dopiero 5 sekund przed katastrofą, mimo że - jak już zaznaczyliśmy - można to zrobić w sekundę.
Dziennik "Fakt", powołując się na rosyjskiego prokuratora, który słyszał rozmowy w kokpicie, napisał kilka dni temu, że parę sekund przed tragedią piloci - dotąd spokojni - zaczęli wołać: "Daj drugi... W drugą!" Musiał być to po prostu pierwszy moment, w którym załoga zorientowała się, że jest w złym miejscu i na złej wysokości - prawdopodobnie minęli wtedy znajdującą się tam antenę NDB.
Dlaczego piloci schodzili spokojnie do lądowania na autopilocie i dopiero kilka metrów nad ziemią zorientowali się, że samolot jest tak nisko? Wytłumaczenie jest tylko jedno: autopilot opierał się na błędnych danych satelitarnych.
To, że 10 kwietnia pod Smoleńskiem odbiór GPS w Tu-154 był zakłócony – co doprowadziło do błędu pozycji samolotu w pozycji horyzontalnej – jest oczywiste. Najprostszą metodą takiej agresji jest meaconing, polegający na nagraniu sygnału satelity i ponownym nadaniu go (z niewielkim przesunięciem w czasie i z większą mocą) na tej samej częstotliwości w celu zmylenia załogi samolotu.
W przypadku Tu-154, podchodzącego właśnie do lądowania, wystarczyłoby niewielkie przekłamanie sygnału, by doprowadzić do tragedii. Meaconing można "ustawić" z precyzją do 0,3 metra, a do zaburzenia prawidłowego działania może dojść ze źródła oddalonego nawet kilkadziesiąt kilometrów od samolotu. W podobny sposób można też zmylić wysokościomierz radiowy. Gdyby dodać do tego przekazanie nieprawdziwej wartości ciśnienia barometrycznego (Rosjanie nie poinformowali dotąd, jakie ciśnienie podali dowódcy Tupolewa), załoga samolotu była - nawet przy dużo lepszej widoczności niż ta, która panowała w Smoleńsku - bez szans. Charakterystyczne ukształtowanie terenu przed lotniskiem Smoleńsk-Siewiernyj – rozległa niecka – stanowiło dodatkową gwarancję powodzenia ataku.
Wskazania wysokości przez GPS nie były prawidłowe, ale mimo wszystko wystarczające, by uruchomić EGPWS (system ostrzegający pilotów o odległości samolotu od gruntu). Jego sygnał ostrzegawczy włącza się, gdy samolot schodzi poniżej 666 metrów nad ziemią. Piloci słusznie zignorowali ostrzeżenie EGPWS (jako że jego zadaniem jest ostrzegać przed zbliżającą się ziemią i robi on to za każdym razem, kiedy się laduje) i lecieli dalej, oczekując, że za jakiś czas zobaczą pas startowy. Problem w tym, że EGWPS także opiera się na pomiarach położenia uzyskanego z odbiornika GPS i wysokości z wysokościomierza radiowego: Tu-154 wkrótce znalazł się więc 5 metrów nad ziemią. Piloci nie zdążyli nawet poszukać wzrokiem pasa startowego... Jeszcze raz powtórzmy: skoro samolot leciał na włączonym autopilocie, to piloci wierzyli, że są znacznie wyżej i w innej pozycji.
Dla laików wątpiących w techniki rodem z Jamesa Bonda: od czasu lotniczych zamachów terrorystycznych w Nowym Jorku na World Trade Center w prawie wszystkich krajach świata używa się meaconingu do ochrony obiektów specjalnego znaczenia, takich jak np. elektrownie atomowe.
Atak na przyrządy nawigacyjne można stwierdzić po analizie czarnych skrzynek. Niestety, rejestratory lotu to nośniki magnetyczne i usunięcie śladów meaconingu – zwłaszcza dla służb znających od podszewkę budowę Tu-154 i jego przyrządów - nie jest trudnym zadaniem. Wystarczy, żeby nikt im w tym nie przeszkadzał.
Marek Strassenburg Kleciak
specjalista ds. systemów trójwymiarowej nawigacji
Hans Dodel
ekspert od systemów nawigacji i wojny elektronicznej, autor książki „Satellitennavigation”
Dokładna analiza opinii polskiego i niemieckiego eksperta na podstawie najnowszych danych już w następnym numerze "Gazety Polskiej"
_______________________________________________________
Rosyjskie śledztwo budzi wątpliwości, wywiad z Rzeczypospolitej
Link do wywiadu z Andriejem Iłłarionowem, byłym doradcą gospodarczym premiera Putina
http://www.rp.pl/artykul/486145_Rosyjskie_sledztwo_budzi_watpliwosci.html
_________________________________________________
"Bez wahania odrzuciła wszystkie projekty przeciwpowodziowe...”
Na oficjalnej stronie PiS znalazlem ciekawy wywiad z 8 lipca 2009 r. Wywiad tyczy bezposrednio tego, co sie dzieje dzisiaj
http://www.pis.org.pl/article.php?id=15456#!
Kaja Bogomilska: Czy rząd PiS zajmował się przeciwdziałaniu przeciwdziałaniem skutkom powodzi?
Grażyna Gęsicka: Oczywiście. W sierpniu 2007 roku rząd Jarosława Kaczyńskiego przygotował listę strategicznych inwestycji, które miały być finansowane ze środków unijnych. Umieściliśmy na niej wiele projektów przeciwpowodziowych, w tym projekt dla środkowej Wisły o wartości 200 mln euro. Chroniłby on tereny z obszaru pięciu województw. Przewidywaliśmy obwałowywanie od Koszyc do Płocka, jego umocnienie i naprawę. Była też zaplanowana naprawa zbiornika na Nysie Kłodzkiej, który co prawda jeszcze funkcjonuje, ale dno mu się rozchodzi. Jeśli to się stanie -kilkumetrowa fala wody zaleje Nysę.
K.B.: Co się stało z tymi projektami?
G.G.: Zostały skreślone przez rząd PO. Była to jedna z pierwszych decyzji, którą nowa minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska podjęła po objęciu stanowiska. Bez wahania odrzuciła wszystkie projekty przeciwpowodziowe dla województwa podkarpackiego w tym budowę istotnego dla zarządzania przeciwpowodziowego zbiornika Kąty-Myscowa na Wisłoce. Nie jestem specjalistką od powodzi. Wiem tylko, że stale wylewa Wisła i Wisłoka. Gdyby te projekty zostały przyjęte, powodzi na pewno nie udałoby się zapobiec, ale skutki katastrofy byłyby o wiele mniej bolesne.
K.B.: Dlaczego te projekty zostały skreślone?
G.G.: To jest pytanie, które wszyscy sobie zadają i na które nie sposób odpowiedzieć. Może jest to w ogóle kwestia różnicy w podejściu do rządzenia. My uznaliśmy, że skoro mamy od Unii ogromne środki, które w inny sposób nie byłyby osiągalne, to trzeba użyć je na projekty niezbędne dla bezpieczeństwa publicznego, w tym na zabezpieczenie przeciwpowodziowe, zbiorniki retencyjne i tym podobne. Rząd właśnie od tego jest. Musi zabezpieczać potrzeby społeczne. Pani minister Bieńkowska rozumie to chyba inaczej. My, uznając te projekty za strategiczne, chcieliśmy realizować je bez konkursów. Elżbieta Bieńkowska wszystkie pieniądze chciałaby dzielić w trybie konkursu, bo to znakomicie usprawiedliwia urzędnika. A przecież to rząd dysponuje pieniędzmi i odpowiada za bezpieczeństwo ludzi.
K.B.: A może te konkursy były jednak konieczne?
G.G.: Jak pani sobie to wyobraża? Czy przeprowadzić konkurs na to, gdzie postawić zbiornik, a gdzie nie? Byłby to konkurs na to, jakie tereny będą zalane, a jakie nie. To niehumanitarne. Podobnie nierozsądne byłyby konkursy na to, które autostrady budować, które lotniska. To rząd musi określić strategię transportową państwa, a jeżeli władze samorządowe chcą zbudować własne drogi czy lotniska, muszą same znaleźć środki.
K.B.: A może projekty nie były odpowiednio przygotowane?
G.G.: Tego właśnie pretekstu użyła minister Bieńkowska, wykreślając je z listy 1 lutego 2008 r. Przyjmijmy, że nawet tak było. Co w takim wypadku powinien zrobić rząd? Zrezygnować z budowy instalacji przeciwpowodziowych czy opracować dokumentację i zrealizować projekty? Przedstawiciele rządu mówią, że przygotowanie takiego projektu trwa ok. 2 lat. Gdyby więc projekty realizowano, właśnie teraz byłyby gotowe do prac technicznych.
K.B.: Ostatnio jednak przywrócono jakiś projekt dotyczący regulacji Wisłoki.
G.G.: Tak, dotyczący pierwszego etapu tej regulacji, wart 20 mln euro. Skreślono zaś środki na inwestycje chroniące przed powodziami na Podkarpaciu warte ok. 400 mln euro, w tym zbiornik Kąty-Myscowa. Na drugi dzień po tych decyzjach, mój były zastępca Władysław Ortyl (obecnie senator PiS) zwołał konferencję prasową, na której ostrzegał przed skutkami zaniechań inwestycji w przypadku powodzi. I właśnie dzisiaj, niemal dokładnie w rok później, doświadczamy jej na własnej skórze.
________________________________________________
W sobotę 22 maja zapraszamy na audycję
Eli Celejewskiej
W programie:
1. Miesiąc po katastrofie pod Smoleńskiem
-ostatni wywiad z marszałkiem Krzysztofem Putrą - rozmawia Dariusz Wernicki,
wątpliwości - Misja specjalna w TVP1,
koncert poświęcony ofiarom katastrofy w Niezależna. tv
2. O pobycie w Kenii opowiada Bożena Dziatkowiec, cz 1. wywiadu
3. O rodzinie Jopkow i Kydryńskich rozmawiają Jaga Nasielska i Ela Celejewska
4. Piosenka z Jindebay - wiersz Marka Baterowicza, z piosenką "List do Adyny" Asi Łunarzewskiej
5. Nowa piosenka 12 letniej Basi Bieleckiej
6. Wiadomości ze świata - Beata Rumianek
7. Wiadomości sportowe - Marek Żmuda
Obecni w studio: Ela Celejewska, Jaga Nasielska, Piotr Kotarski, Ryszard Techmański
__________________________________________________
W sobotę 15 maja zapraszamy na audycję
Danuty i Jerzego Moskałów
W programie:
1. Maj na Pomorzu - mało znane zwyczaje
2. Złamane skrzydła - refleksje po śmierci generałów w katastrofie pod Smoleńskiem
3. Sylwetka miesiąca - wicemarszałek senatu Krystyna Bochenek
4. 65 lat tygodnika Przekrój
5. W Polskę idziemy... - atrakcje dla rodaków z Australii
6. Wiadomości ze świata - Beata Rumianek
7. Wiadomości sportowe - Marek Żmuda
Obecni w studio: Dana i Jerzy Moskałowie, Marek Żmuda
_________________________________________________
Bajki się skończyły
- felieton Marka Baterowicza
Po smoleńskim „pogromie” polskich patriotów ( tylko mały procent pasażerów reprezentował lewicę ) można przyjąć za pewnik, że bajki się skończyły. Nie zbudowano drugiej Irlandii, jak nam obiecywał Tusk, a zamiast reklamowanej szeroko „miłości” pokazano zęby opozycji, a w ogóle wszystkim, którzy odważyli się myśleć o podstawowych interesach Kraju. Nie będzie więc chyba alternatywnych źródeł energii, aby przypadkiem nie zaszkodzić interesom Gazpromu.
Było kiedyś w PRL-u żartobliwe (?) powiedzonko: „Kto nie z Mieciem, tego zmieciem”… No to i zmietli nad smoleńskim lasem. W pewnym sensie przewidział to Antoni Macierewicz pisząc w artykule „Polska w sieci wywiadów” (Gazeta Polska, 17 marca br): „…jak wielkie siły są zaangażowane, by nie dopuścić do powtórnej prezydentury Lecha Kaczyńskiego”. A Platforma Obywatelska brała pod uwagę taką okoliczność, ponieważ nie tak dawno Tusk wysuwał propozycję zmian w konstytucji, które umniejszały rolę urzędu prezydenta, natomiast zwiększały kompetencje premiera. Propozycje te jednak upadły, wywołując frustrację premiera Tuska.
Polityka prezydenta Kaczyńskiego zmierzała do odbudowy niepodległości Polski ( mamy ją dopiero w zalążku ), ale również państw obszaru między Bałtykiem a Morzem Czarnym, po Gruzję włącznie. Te plany wywoływały furię na Kremlu, gdzie przecież kuje się marzenia o restauracji imperium. A Rosja nie poprzestaje na tym, jej zamiary są o wiele bardziej ambitne. Zamierza ona zwasalizować Europę poprzez uzależnienie jej od dostaw surowców energetycznych. Macierewicz ujął to też obrazowo: „Rosja chce za pomocą rurociągów przytroczyć Europę jak sakwę do swego rumaka”. Kreml idzie nawet dalej w swoich intencjach, pragnąc skłócić Europę z USA. W obliczu polityki prezydenta Obamy, opartej na flircie z Rosją, nie będzie to zbyt trudnym zadaniem. Tym bardziej, że kraje europejskie palą się do współpracy z Rosją, gdzie Włosi czy Francuzi otwierają setki firm. Obudzą się dopiero, zapoznawszy się z mafijnymi parametrami tamtego rynku.
Prezydent Sarkozy nie chce być gorszy od rządu berlińskiego, zabiega zatem o uprzywilejowane stosunki z Rosją. W dniach 1- 3 marca gościł w Paryżu prezydenta Miedwiediewa, a przy szampanie podpisali kontrakt na cztery helikoptery desantowe typu Mistral ( rywalizował z nim hiszpański śmigłowiec BPE !). Sarkozy złamał więc solidarność „natowską”, nie martwi się, że helikoptery Mistral mogą być wykorzystane w np. nowej inwazji na Gruzję lub na inny kraj w sferze zainteresowań rosyjskich. Nie mówiąc już o tym, że w Rosji może ruszyć masowa produkcja skopiowanych Mistrali! Wizycie Miedwiediewa towarzyszył orszak 80 oligarchów, menadżerów, szefów państwowych megakoncernów. A Gazprom oraz Gaz de France Suez podpisały memorandum o wejściu francuskiej spółki do konsorcjum Nord Stream. Prezydent rosyjski ogłosił też, że wartość francuskich inwestycji w Rosji przekroczyła już inwestycje amerykańskie. A francuski koncern Panhard oferuje rosyjskiej armii lekkie amfibie VBL… Kiedyś Sarkozy gromił putinowską Rosję za łamanie praw człowieka, ale dzisiaj Putin jest tylko premierem!
Na tle tych wydarzeń rysuje się też inny scenariusz – a przedstawia go również Macierewicz we wspomnianym artykule. Łączy się on z projektem Zachodu utworzenia wspólnej strategicznej przestrzeni gospodarczej i politycznej od Lizbony po Władywostok (być może jako przeciwwaga wobec Chin, które od lat penetrują Daleki Wschód), a w tej strefie państwa narodowe nie mają racji bytu. Czy byłoby to nieco utopijne imperium euroazjatyckie ? Czy może Unia Europejska cierpiąca na „elefantiasis” ? Obecnie przeżywa kłopoty wskutek kryzysu w Grecji, a w kolejce do kryzysu stoją już inne kraje, np.Hiszpania. Ale czy w interesie Kremla leżałoby w istocie utworzenie tego molocha ? Macierewicz zwraca uwagę, że projekt tej euroazjatyckiej przestrzeni propagował amerykańsko-niemiecki miesięcznik EIR ( Executiv Intelligence Review), który uważa się za zbliżony do prorosyjskich kręgów niemieckiej służby wywiadowczej.
Tak czy owak, w obu projektach nie ma miejsca na państwa naprawdę niepodległe, a dotyczy to niestety również Polski. Dlatego tępiono politykę obozu prezydenta Kaczyńskiego, a on sam miał fatalną opinię w zachodniej prasie, w rosyjskiej zaś pisano nim z nieukrywaną złością. W kontekście obu projektów „zagospodarowania” przestrzeni na styku Europy z Azją ( i dalej) - jak podkreśla Macierewicz – „trzeba patrzeć na nienawiść, jaką wzbudza prezydentura Kaczyńskiego” (GP, 17 marca br, str.8).
Dzisiaj niestety możemy mówić o tym w czasie przeszłym, zgadując ponadto że smoleński pogrom mógł mieć głębokie powiązania z działaniami obcych służb, mających swoje dyspozytury w III RP. A polskie służby, przeżarte agenturą z epoki PRL-u i ZSRR, nie tworzyły ani wystarczającej, ani rzetelnej osłony dla Prezydenta. Inny smutny wniosek stawia jeszcze Macierewicz: „Mafia w Polsce wyrosła z aparatu partii komunistycznej oraz ludzi służb specjalnych,a od początku była częścią informacyjno-inspiracyjnej sieci rosyjskiej”. Dlatego likwidacja WSI (Wojskowej Służby Informacyjnej) podczas rządów PiS-u (2005-2007) była ciosem dla Moskwy. Specjaliści zachodni pisali, że likwidacją WSI zadano rosyjskim służbom w Polsce klęskę, jakiej nie ponieśli tu od r.1920. Musiało to wywołać chęć odwetu, a działania rządu PO-PSL zmierzają do odbudowy WSI, do przywrócenia w niej roli agentury rosyjskiej. Dlatego Putin chciał rozmawiać wyłącznie z Tuskiem, ignorując Prezydenta Kaczyńskiego.
III RP jest zatem w stanie nieustannych tarć, w stanie nieustalonej magmy, a jeśli dodać do tego stan hybrydalny wynikający z wielkiej sumy reliktów post-komunistycznych to można zadać pytanie: jakie państwo naprawdę reprezentują nasze ambasady czy konsulaty? I wreszcie czy suwerennym jest kraj, którego przedstawiciele latają na starych maszynach sowieckich, a w dodatku oddają je do remontu w Rosji !?? I za pewnik przyjmują wyniki putinowskiego śledztwa, z którego koń by się uśmiał, bijąc kopytami o czarne skrzynki tupolewa! Przypomina to rząd całkowicie wasalny, zawieszony na rosyjskim pasku, jeśli rezygnuje z domagania się międzynarodowego śledztwa, a w dodatku lekceważy starą zasadę dochodzenia karnego: „Is fecit cui prodest”. Być może premier Tusk obawia się, że owa zasada mogłaby obrócić się przeciwko jego rządowi?
Marek Baterowicz
__________________________________________________
Zapraszamy na sobotnią audycję Beaty Rumianek
z dnia 8 maja 2010r.
W programie:
1. Wywiad z ambasadorem Polski w Australii p.Andrzejem Jaroszyńskim na temat niejasności dotyczących katastrofy pod Smoleńskiem
2. Ryszard Techmański opowiada o Wystawie Katyńskiej organizowanej przez organizacje Nasza Polonia
3. Rozmowa z Edyta i Tomkiem Sobolami, którzy wędrują po świecie i zatrzymali się na kilka lat w Australii
4. Fragment książki "O historii medycyny w Polsce" pt: "Madam - wkładamy dziecko spowrotem".
5. Wiadomości ze świata
6. Wiadomości sportowe - Marek Żmuda
Audycję prowadzi Marek Żmuda
___________________________________________
Ten pan na You Tube przedstawił swoje poglądy na temat katastrofy w Smoleńsku w imieniu całej australijskiej Polonii!
Nie podał gdzie mieszka, natomiast podał, ze jest dziennikarzem i pisarzem. Jak do tej pory nikt nie zna tego pana...
Prosze obejrzeć film, może ktoś go zidentyfikuje?
Prosimy też o opinie o tej kontrowersyjnej wypowiedzi, nie mającej nic wspólnego z poglądami australijskiej Polonii, na adres pl2000fm@yahoo.com
1. Tylko kilku działaczy polonijnych w Australii oświadczyło, że słyszało o panu L.
Nie jest on przedstawicielem żadnej polonijnej organizacji i jak sam wyznał w dyskusji na facebooku, przedstawił na tym filmiku prywatne poglądy. Kasując możliwość komentowania, zabezpieczył się przed sprzeciwami.
2. Ten pan nie jest ekspertem, nie jest w stanie ocenić „kto zawinił”.
Podaje on wiadomości oficjalnie zdementowane, jak np. czterokrotne podchodzenie samolotu do lądowania (było jedno), czy zła widoczność - była więcej niż wystarczająca dla bezpiecznego lądowania.
Sprawozdania z pogrzebu pokazują na ulicach Warszawy i Krakowa miliony ludzi żegnających prezydenta. Kto i w jaki sposób zmusił ich do tego?! Może UFOludki?...
3. Samolot miał z góry zaplanowane lądowanie w Smoleńsku. Po co więc prezydent miałby rozkazywać pilotowi, że ma lądować w Smoleńsku? (!).
Wieża kontrolna nie wydała zakazu lądowania, zasugerowała tylko lądowanie na innych lotniskach.
Powoływanie się na przykład Gruzji jest bez sensu. Inna sytuacja i wojna, poza tym obaj piloci nie posłuchali. W samolocie pilot jest pierwszym po Bogu.
4. You Tube jest potęgą medialną. W jakim celu pan L. postanowił rozpowszechniać tam swoje poglądy? Czy jest to celowe „sianie zamętu”, dla odwrócenia uwagi od spraw istotnych? Chociażby takich jak: dlaczego samolot z prezydentem, przedstawicielami rządu, sztabem armii, nie dostał należnego w takiej sytuacji zabezpieczenia?
Jeśli to była droga do szybkiej sławy, to jednak pan L. nie został idolem...
(Na marginesie: jeżeli to jest wywiad, to czytanie z kartki, czy też z monitora jest sztuczne, zaplanowane - wszystkich to uderzyło.)____________________________________________________
W sobotę 1 maja zapraszamy na audycję
Jolanty Szewczyk
W programie:
1. Wywiad z Bogumilą Filip - organizatorką koncertu "Poległym w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem"
2. Wrażenia z emisji filmu "Towarzysz generał"
3. Jola Szewczyk rozmawia z Malgorzatą Sawicką o malarskiej nagrodzie Archibal Prize
4. Co nowego w Teatrze Fantazja? - projektami dzielą się członkowie teatru
5. Nasze stale pozycje: wiadomości ze świata - Beata Rumianek
6. Wiadomosci sportowe - Marek Żmuda
7. Komunikaty o imprezach polonijnych, a wszystko przeplatane polska muzyka - nowa i ta starsza...
Obecni w studio: Jolanta Szewczyk, Marek Żmuda .
________________________________________________