______________________________________
W sobotę 25
sierpnia
zapraszamy na
audycję
Danuty i Jerzego
Moskałów
1. Sierpień
Szarych Szeregów
2. Zatrzymać łodzie! – aktualne hasła australijskie
3. Bitwa Warszawska
4. Wiadomości ze świata – Beata Rumianek
2. Zatrzymać łodzie! – aktualne hasła australijskie
3. Bitwa Warszawska
4. Wiadomości ze świata – Beata Rumianek
5. Janusz Korczak – obrońca praw dziecka
6. Okruchy olimpijskie – komentarze australijskie i polskie
7. Psychocountry – najnowsza płyta Macieja Maleńczuka
Obecni w studio:
Dana i Jerzy
Moskałowie – prowadzenie
Marian Polak -
mix
_____________________________________
Zatrzymać łodzie!
“Stop the Boats” – to
hasło jest dalej aktualne w Australii. I oto Rząd federalny w ostatnich tygodniach zmienił politykę i w zgodzie z opozycją zatwierdził rozwiązanie stosowane poprzednio w okresie rządów Johna Howarda.
W najbliższym czasie mają zostać uruchomionione obozy dla uchodźców na Nauru i na wyspie Manus w Papua Nowej Gwinei.
Tam mają być
skierowani uchodźcy, przybywający na wody australijskie na małych statkach, aby poza
terenem Australii przeprowadzać formalności potrzebne do zezwolenia na pobyt w
Australii. Czy w ten sposób rzeczywiście uda się zatrzymać masowy napływ przybyszów do Australii? Wszak poprzednio drugim elementem
zniechęcającym do wędrówki do Australii było wydawanie tak zwanych “Temporary
Protection Visas”. A takie wizy nie gwarantowały uzyskania prawa do stałego
pobytu. A więc znowu mamy półśrodki. Wiadomo bowiem, że te dodatkowe obozy mogą się bardzo szybko wypełnić, chyba że uchodźcy zostaną umieszczeni w namiotach. Proponuje się, by pobyt uchodźców w tych obozach nie trwał dłużej niż jeden rok,
choćby ze względu na rodziny z dziećmi. Czy to się uda? Niestety wielu uciekinierów niszczy dokumenty, a sprawdzenie ich tożsamości
i kraju pochodzenia zabiera dużo czasu.
W dyskuskjach, które odbyły się rok temu na antenie polskiego programu Radia SBS zwrócono uwagę na wiele
problemów. Otóż zasadniczo
pierwszy kraj, do którego przybywają uchodźcy,
powinien udzielić im azylu. I tam ludzie powinni czekać na wyjazd do innego
kraju. Taką drogę przebyli
Polacy, czekając w obozach w Austrii, Włoszech czy Grecji. Słuchacze również stwierdzili, że ludzie, którzy chcą się osiedlić w Australii powinni być w stanie dostosować się do warunków i kultury
Australii. Powstaje jednak zasadniczy problem. Nie wystarczy po prostu wpuścić
ludzi do Australii. Trzeba zapewnić im pracę i osiedlić tam, gdzie jest zapotrzebowanie n.p. w górnictwie lub na farmach. Wszak nasi rodacy po wojnie byli
zobowiązani do pracy we wskazanym miejscu przez dwa lata.
Tymczasem okazuje się, że około połowa uchodźców przybyłych ostatnio dalej żyje na zasiłkach dla
bezrobotnych. Co gorsze w tych dniach media doniosły, że w Wiktorii osoby
pochodzące z Sudanu i Somalii popełniają pięć razy więcej rozbojów i napadów niż przeciętny obywatel australijski. Chodzi tu jednak prawdopodobnie
o osoby pochodzące z obozów
afrykańskich. Natomiast tak zwani “Boat People” przybywający na małych statkach, to często osoby które stać na
zapłacenie przemytnikom kwoty rzędu dziesięcy tysięcy dolarów od osoby.
Niektórzy, między innymi znana autorka pochodząca z
Somalii, Ayaan Hirsi Ali, która niedawno wystąpiła w telewizji ABC, uważają, że
Konwencja Genewska w sprawie uciekinierów jest przestarzała, gdyż powstała w
czasie, gdy liczba prześladowanych była stosunkowo niewielka. Dzisiaj, gdy
liczba uciekinierów na całym świecie liczy 40 milionów i stale wzrasta, nie można
już kierować się samym wspołczuciem. Kraje demokratyczne takie jak Australia,
Kanada czy USA przyjmując imigrantów mają prawo
wybierać osoby, które szanują wartości
danego kraju. I tu nasuwa się wniosek. Na
otrzymanie obywatelstwa australijskiego powinno się czekać dobrych kilka lat, choćby po to, by osoby nieprzestrzegające naszych praw, można było łatwiej deportować.
A problem uchodźców należy
starać się rozwiązać
globalnie, a zarazem regionalnie. Ludziom z obozów w Afryce trzeba pomagać do powrotu do oryginalnego
miejsca zamieszkania. Z kolei kraje zjatyckie jak Malezja i Indonezja powinny
przyjmować uciekinierów z Afganistanu i Sri Lanki. A w ogóle światowe organizacje powinny starać się o ograniczenie handlu bronią, bo przecież większość
uciekinierów to ofiary zbrojnych konfliktów.
Jerzy Moskała
_________________________________
W sobotę 18 sierpnia
zapraszamy na
audycję
Beaty Rumianek
1. Felieton dr.
Marka Baterowicza – Bezradne państwo
2. Rozmowa z żołnierzami AK zamieszkałymi w Sydney, o Powstaniu Warszawskim (Jaga Nasielska)
3. Wiadomości ze świata
2. Rozmowa z żołnierzami AK zamieszkałymi w Sydney, o Powstaniu Warszawskim (Jaga Nasielska)
3. Wiadomości ze świata
4. Druga częśc
rozmowy z prof. TadeuszemTrziszką – czy jedzenie jajek jest korzystne dla
zdrowia?
5 Kolejny odcinek wspomnień prof. Henryka Meissnera – dziś o ziołach leczniczych
6. C.d. przygód dwóch Krzysztofów- motocyklistów w wędrówce przez świat
5 Kolejny odcinek wspomnień prof. Henryka Meissnera – dziś o ziołach leczniczych
6. C.d. przygód dwóch Krzysztofów- motocyklistów w wędrówce przez świat
W sobotę 11
sierpnia
zapraszamy na
audycje
Jolanty Szewczyk
W programie:
2. Łazik
Curiosity na Marsie
3. Wywiad z dwoma
Krzysztofami podróżującymi na motorach po świecie
4. Wiadomości ze
świata – Beata Rumianek
5. Dr Kaja
Łukaszewicz mówi o otyłości
6. Dr Robert
Szudziński mówi o seksie, w wywiadzie Beaty Rumianek
Obecni w studio:
___________________________________
W sobotę 4 sierpnia
zapraszamy na audycję
Eli Celejewskiej
Posłuchaj tej audycji
W programie:
1. Protest w obronie TV Trwam, pod Konsulatem PR w Sydney
sprawozdanie Marka Baterowicza
2. Felieton dr. Roberta Kościelnego - Mumia a sprawa polska
3. Wiadomości ze świata - Beata Rumianek
4. Segment o Powstaniu Warszawskim, w tym wspomnienia powstańca, żołnierza AK
p. Bogdana Kasztelana zamieszkałego w Sydney - rozmawia Krzysztof Mączyński
5. Wywiad z bardem Wolnej Polski Andrzejem Kołakowskim, który w sierpniu przylatuje na koncerty do Australii - Beata Rumianek
Obecni w studio:
Ela Celejewska, Vitek Skonieczny - prowadzenie
_____________________________________________
Moje pięć minut w Radiu Sydney 2000 FM
Robert Kościelny
(Szczecin)
Mumia a sprawa polska
Kilka miesięcy temu mówiłem na antenie Radia Sydney o powiązaniach sprawy polskiej z kalendarzem Majów. Dziś chciałbym wykazać związek między naszymi sprawami a kulturą funeralną starożytnego Egiptu.
Niedawno krajem wstrząsnęła kolejna afera, tym razem związana z tzw. taśmami Serafina, która – przypomnijmy krótko- ujawniła, iż politycy PSL traktują państwo polskie, niczym Radziwiłłowski postaw czerwonego sukna. Nie jest to oczywiście pierwszy przypadek po 1989 r., kiedy nagrany na taśmę magnetofonową establishment, dzieli się – nieświadom tego – ze społeczeństwem wiedzą na temat kulis teatrzyku kukiełkowego zwanego III RP. Tabloid „Fakt” dorzucił jeszcze informację o podziale intratnych stanowisk w spółkach skarbu państwa i instytucjach państwowych między rządzących krajem koalicjantów – PO i PSL.
Starsi słuchacze zapewne pamiętają jak w czasach komunizmu rozwijano skrót PRL – Prywatne Ranczo Leonida. Chodziło oczywiście o sekretarza generalnego KPZR – Leonida Breżniewa. O tym, że III RP powstała po to by pełnić rolę prywatnego folwarku dla cwaniaczków wywodzących się ze struktur pezetpeerowskich, bezpieki cywilnej i wojskowej oraz dokooptowanych doń przedstawicieli – jak to się wtedy mówiło – „strony społecznej” – wiedział, przynajmniej od początku lat 90-tych, każdy kto chciał zdobyć się na trochę wysiłku umysłowego. Ale wtedy, osoby takie nazywano oszołomami myślącymi w kategoriach teorii spiskowych (nie wierzę w spiskową teorię, wolę wierzyć w spiskową praktykę, miał powiedzieć Umberto Ecco) a Gazeta Wyborcza radziła im wizytę u psychiatry. Nic przeto dziwnego, że mało było odważnych, którzy mówili wprost o Eldorado jakim stała się Polska dla zwolenników „historycznego kompromisu” zawartego przy okrągłym stole.
Dziś jest inaczej, dziś wszyscy mówią o przekrętach władzy i szerzej: establishmentu, a GW zdjęła nawet – na czas afery Rywina i Michnika, od której, przypomnijmy, rozpoczęła się świecka tradycja nagrywania interlokutora – anatemę rzuconą na potępiany do tej pory rodzaj myślenia. To, że polskie elity – polityczne i wszystkie inne – myślą głównie portfelem, a interes Rzeczypospolitej i jej obywateli, mają w poważaniu nie większym niż kolonizatorzy dobre samopoczucie tubylców i rozwój zamieszkałych przez nich terenów – musiał dostrzec nawet polityczny daltonista zwłaszcza po słynnych taśmach Oleksego, ujawnionych w 2007 r. Pokazały one jasno, że były premier z SLD podziela niemal wszystkie oceny stanu Polski na co dzień pojawiające się w różnych oszołomskich tytułach – „Gazeta Polska”, „Nasz Dziennik”, „Nasza Polska”, „Tygodnik Solidarność”, „Najwyższy Czas”. Były premier stwierdził w nagranej rozmowie, że jego sitwa „miała Polskę w d...” i robiła „przekręty w prywatyzacji”. Jego zdaniem Aleksander Kwaśniewski to mały krętacz, a rzekomy kapitalizm w Polsce to „sitwa polityczna” oparta na „krzywdzie ludzkiej”.
Państwo polskie skrępowane jest siecią interesów rozmaitych sitw, korporacji, szemranych lobbystów niczym – w Dolinie Królów - bandażami ciała zmarłych. Kto rozetnie te bandaże? Odpowiedź szalenie trudna, szczególnie gdy uświadomimy sobie, iż w skład tych sił zła wchodzą nie tylko działacze partii systemowych, lecz również – o tempora o mores! – sił antysystemowych. Zwłaszcza, choć podkreślmy: nie wyłącznie – na prowincji.
No i właściwie: po co miałby to robić?
Jak truchło tkwi w bandażach, a w dodatku pokryte jest pozłotkiem maski pośmiertnej, to jeszcze jako tako to wszystko wygląda – można je nawet w muzeum osobliwości pokazać. A pamiętają Państwo zapewne z filmów o mumiach – egipskich czy inkaskich – co dzieje się, gdy nieopatrznie rozetniemy bandaże i do zwłok dotrze powietrze? Wówczas zmumifikowane ciało się rozsypuje. I pozostaje tylko proch i pustynny wiatr.
30 lipca 2012
Kilka miesięcy temu mówiłem na antenie Radia Sydney o powiązaniach sprawy polskiej z kalendarzem Majów. Dziś chciałbym wykazać związek między naszymi sprawami a kulturą funeralną starożytnego Egiptu.
Niedawno krajem wstrząsnęła kolejna afera, tym razem związana z tzw. taśmami Serafina, która – przypomnijmy krótko- ujawniła, iż politycy PSL traktują państwo polskie, niczym Radziwiłłowski postaw czerwonego sukna. Nie jest to oczywiście pierwszy przypadek po 1989 r., kiedy nagrany na taśmę magnetofonową establishment, dzieli się – nieświadom tego – ze społeczeństwem wiedzą na temat kulis teatrzyku kukiełkowego zwanego III RP. Tabloid „Fakt” dorzucił jeszcze informację o podziale intratnych stanowisk w spółkach skarbu państwa i instytucjach państwowych między rządzących krajem koalicjantów – PO i PSL.
Starsi słuchacze zapewne pamiętają jak w czasach komunizmu rozwijano skrót PRL – Prywatne Ranczo Leonida. Chodziło oczywiście o sekretarza generalnego KPZR – Leonida Breżniewa. O tym, że III RP powstała po to by pełnić rolę prywatnego folwarku dla cwaniaczków wywodzących się ze struktur pezetpeerowskich, bezpieki cywilnej i wojskowej oraz dokooptowanych doń przedstawicieli – jak to się wtedy mówiło – „strony społecznej” – wiedział, przynajmniej od początku lat 90-tych, każdy kto chciał zdobyć się na trochę wysiłku umysłowego. Ale wtedy, osoby takie nazywano oszołomami myślącymi w kategoriach teorii spiskowych (nie wierzę w spiskową teorię, wolę wierzyć w spiskową praktykę, miał powiedzieć Umberto Ecco) a Gazeta Wyborcza radziła im wizytę u psychiatry. Nic przeto dziwnego, że mało było odważnych, którzy mówili wprost o Eldorado jakim stała się Polska dla zwolenników „historycznego kompromisu” zawartego przy okrągłym stole.
Dziś jest inaczej, dziś wszyscy mówią o przekrętach władzy i szerzej: establishmentu, a GW zdjęła nawet – na czas afery Rywina i Michnika, od której, przypomnijmy, rozpoczęła się świecka tradycja nagrywania interlokutora – anatemę rzuconą na potępiany do tej pory rodzaj myślenia. To, że polskie elity – polityczne i wszystkie inne – myślą głównie portfelem, a interes Rzeczypospolitej i jej obywateli, mają w poważaniu nie większym niż kolonizatorzy dobre samopoczucie tubylców i rozwój zamieszkałych przez nich terenów – musiał dostrzec nawet polityczny daltonista zwłaszcza po słynnych taśmach Oleksego, ujawnionych w 2007 r. Pokazały one jasno, że były premier z SLD podziela niemal wszystkie oceny stanu Polski na co dzień pojawiające się w różnych oszołomskich tytułach – „Gazeta Polska”, „Nasz Dziennik”, „Nasza Polska”, „Tygodnik Solidarność”, „Najwyższy Czas”. Były premier stwierdził w nagranej rozmowie, że jego sitwa „miała Polskę w d...” i robiła „przekręty w prywatyzacji”. Jego zdaniem Aleksander Kwaśniewski to mały krętacz, a rzekomy kapitalizm w Polsce to „sitwa polityczna” oparta na „krzywdzie ludzkiej”.
Państwo polskie skrępowane jest siecią interesów rozmaitych sitw, korporacji, szemranych lobbystów niczym – w Dolinie Królów - bandażami ciała zmarłych. Kto rozetnie te bandaże? Odpowiedź szalenie trudna, szczególnie gdy uświadomimy sobie, iż w skład tych sił zła wchodzą nie tylko działacze partii systemowych, lecz również – o tempora o mores! – sił antysystemowych. Zwłaszcza, choć podkreślmy: nie wyłącznie – na prowincji.
No i właściwie: po co miałby to robić?
Jak truchło tkwi w bandażach, a w dodatku pokryte jest pozłotkiem maski pośmiertnej, to jeszcze jako tako to wszystko wygląda – można je nawet w muzeum osobliwości pokazać. A pamiętają Państwo zapewne z filmów o mumiach – egipskich czy inkaskich – co dzieje się, gdy nieopatrznie rozetniemy bandaże i do zwłok dotrze powietrze? Wówczas zmumifikowane ciało się rozsypuje. I pozostaje tylko proch i pustynny wiatr.
30 lipca 2012
______________________________